Gdy masz dzień wolny, zamiast leżeć do góry brzuchem i grać na kompie, latasz po mieście i ‚załatwiasz sprawy’ w urzędach.
Mało tego. Po powrocie do domu zamiast irytacji odczuwasz satysfakcję, że TYLE UDAŁO SIĘ ZAŁATWIĆ…
😉
Gdy masz dzień wolny, zamiast leżeć do góry brzuchem i grać na kompie, latasz po mieście i ‚załatwiasz sprawy’ w urzędach.
Mało tego. Po powrocie do domu zamiast irytacji odczuwasz satysfakcję, że TYLE UDAŁO SIĘ ZAŁATWIĆ…
😉
Dołączyłam do społeczności hipstersko-gimbazowej, która uważa, że posiadanie aparatu i robienie zdjęć jedzenia = bycie „ąę” artystą. Mylą się. To JA jestem artystką 😉
Co udowadniam tu: https://instagram.com/karmazinn/
Pod nową zakładką pod nazwą bloga, zatytułowaną „Picture of the day”.
PRZED:
PO:
Mhm.
Przy kasie kina:
Dwie starsze panie: Poprosimy dwa emeryckie na „Młodość„.
Nie wiem, czy to było celowe, ale zabrzmiało fantastycznie 🙂