Błądzenie krakowskimi ulicami, z muzyką Grechuty w uszach
PS. Pierwszy wpis nowej kategorii, w której będę gromadzić moje ukochane mgnienia- wspomnienia. Może i Was zainspirują? 🙂
Błądzenie krakowskimi ulicami, z muzyką Grechuty w uszach
PS. Pierwszy wpis nowej kategorii, w której będę gromadzić moje ukochane mgnienia- wspomnienia. Może i Was zainspirują? 🙂
Sex w Wielkim Mieście II jest intelektualną wydmuszką. So what? Znakomicie relaksuje.
Jajko Faberge też jest wydmuszką. Barwną, tandetną i kosztowną.
Rzekłam.
Skala temperatury wody morskiej wg. (nie)obiektywniej:
1. Kąpią się Morsy
2. Nikt nie wchodzi do wody. Dla Morsów za ciepło, dla innych jeszcze za zimno.
3. Pluskają się dzieci lokalsowe. Jest szpan, jest tugeza.
4. Kąpią się dorośli lokalsi*. Morze należy do nas! Plażowiczów** jeszcze brak lub z podziwem / zdumieniem patrzą na kąpiących się. Z brzegu. Właściwie bardziej z głębi plaży. Po drugiej stronie wydm.
5. Dzieci plażowiczów szaleją w wodzie. Choć trudno je wyłowić (nomen omen) spod sprzętów umilających kąpiel: dmuchane smoki, koła, rybki, papierki po cukierkach. Na widok meduzy dzieci robią ‚łiii!’ lub ‚aaaaa!’. Dorośli plażowicze nieśmiało moczą końce paznokci stóp w wodzie. Oraz butelki piwa.
6. Dorośli plażowicze i ich dzieci szaleją w wodzie. Lokalsi wychodzą z wody i przenoszą w miejsca mniej uczęszczane.
Legenda:
*Lokals – mieszkaniec terenów nadmorskich. Charakteryzuje się odpornością na sztormy i wrażliwością na zmiany biometu. Leczone niezawodnym piwem. W sezonie bywa blady (bo pracuje i nie ma czasu chodzić na plażę) lub opalony (bo chodzi na plażę po pracy). . Znany z pogardliwego stosunku do swojego miejsca zamieszkania: „Kurczę, Nigdzie nie wyjeżdżam na wakacje. Mówisz, że mam wakacje na co dzień, bo mieszkam nad morzem? Plaża? co to za atrakcja, mam to na co dzień!”. Kąpie się w bieliźnie, leży na kurtce.
** Plażowicz – Występuje w sezonie. Znaki szczególne: najmodniejsze bikini, parawan, kocyk z Barbie / Porsche / dolarem, pareo, kapelusz, dwa leżaki, torba z jedzeniem, niezliczona ilość dzieci z ADHD. Po 2 dniach czerwony jak rak (bo musi wykorzystać urlop do maximum!). Zwykle nie odróżnia ścieżki rowerowej od deptaku.
Student 1 pyta Studenta 2: Co będziesz robić jutro o tej porze?
S2: Siedzieć na wykładzie.
S1: Co będziesz robić za rok o tej porze?
S2: Studiować.
S1: Co będziesz robić… [chwila wahania]… jak skończysz 60 lat?
S2: [trochę nieprzytomny] Studiować…
Grupa: Eeeej, no Michał, nie przesadzaj, TAKI słaby to nie jesteś!
– No i byliśmy w knajpie X, wypiliśmy jedno piwo, potem zamówiliśmy drugie. Ale było mało, więc przenieśliśmy się do pubu Y, gdzie wzięliśmy na spółę wino, rozumiesz, całe wino żeśmy zmęczyli! A w domu poprawiłem jeszcze żywcem 🙂
Jedna ze zwykłych opowieści o spędzaniu wolnego czasu.
Nie jestem w żadnym ruchu antyalkoholowym, sama używam, gdy mam ochotę.
Uderza mnie tylko, dlaczego ludzie przytaczają tak skrupulatnie, ile pili i jakiego rodzaju. Rozumiem, gdy było się nastolatkiem, wtedy było to coś zakazanego, czym można było poszpanować, sprawdzało się też wytrzymałość na procenty. Rozumiem też, że obecność piwa określa charakter spotkania, jego okoliczności. Ale często jest niemal głównym punktem opowieści, jakby esencją samą w sobie (w sumie jest to esencja, gdy patrzymy na stan skupienia 😉 ). I to właśnie mnie dziwi i trochę śmieszy. Mam czasem ochotę spytać, co poza tym, że wypiliście 3 paulanery i pięć radlerów robiliście? O czym rozmawialiście?
Gdy siedzę ze znajomymi i zamawiam colę, wodę czy kawę, mogę spodziewać się pytań ‚a czemu nie pijesz?’ Z troską (‚oj, nie możesz?’), zdziwieniem (‚co się dzieje?’), podejrzliwością (‚coś z Tobą nie tak?’). Kiedyś usłyszałam wręcz, że reszta towarzystwa źle się czuje patrząc, jak nie piję piwa, bo myślą, ze się albo źle bawię albo wręcz chcę jako jedyna trzeźwa wykorzystać potem sprawy, o których opowiadają. Wcięło mnie. Gdybyśmy siedzieli w restauracji i wszyscy zamówiliby sałatkę, a ja zupę, nikt by nie pytał, czemu ją wybrałam. Po prostu przyjęto by, że mam na nią ochotę i już. Z alkoholem jest inaczej. Dlaczego? 🙂 Tłumaczenie każdemu z osobna ‚nie, nie miałam rodziny alkoholików, nie mam żadnych złych wspomnień, nie mam wszytego esperalu, ani nie jestem abstynentką’ jest najpierw śmieszne, potem już staje się irytujące.Teraz wystarczy pomerdać kluczykami od samochodu, ale najczęściej chodzi o to, że po prostu NIE MAM OCHOTY DZIŚ na piwo. Kiedyś w nowopoznanym towarzystwie postanowiłam zażartować, że miałam kiedyś problemy z alkoholem. Od razu zdobyłam nie tylko zrozumienie, ale nawet rodzaj, hm, szacunku? podziwu? 😉
Na imprezach nigdy nie siedziałam smutno w kącie. Niezależnie od tego, czy i ile piję, bawię się świetnie, gadam, wariuję, skaczę, tańczę. Mam w sobie tyle energii i szaleństwa, że % nie jest mi potrzebny zazwyczaj, a ‚dla smaku’ piję rzadko. Gdy ktoś nie pije, nie oznacza, że nie umie się bawić, tylko robi za pomocą innych środków. Nie robię wykładów o szkodliwości alkoholu, nie demonstruję niechęci, bo jej nie mam. Skąd więc takie zainteresowanie w drugą stronę?
Nadal nie wiesz, o co mi chodzi? A wyobraź sobie tę samą historię. Z małą modyfikacją:
– No i byliśmy w knajpie X, wypiliśmy jedną kawę, potem zamówiliśmy drugą. Ale było mało, więc przenieśliśmy się do pubu Y, gdzie wzięliśmy na spółę herbatę zieloną, rozumiesz, cały imbryk herbaty żeśmy zmęczyli! A w domu poprawiłam jeszcze sokiem pomarańczowym 🙂
Widzisz teraz mój punkt widzenia? 🙂
Upał, 35 stopni/
Ale nie rozpływam się, come on, co ja BAŁWAN jestem? Wszak nie mam legitymacji poselskiej… 😛
A propos doniesień o likwidacji wieczorynek http://demotywatory.pl/4153440/Dobranocki-znikna-z-TVP
postanowiłam zrobić sobie koszulkę „Płakałam po dobranockach”. O.
Swoją drogą, jak tak pomyśleć – sześciolatki do szkół, teraz koniec dobranocek. Jest w tym jakaś logika… Hm.
Jakiś czas temu czytałam o postanowieniu Pawła Kukiza. Przyrzekł nie tykać alkoholu, kiedy okazało się, że jego córeczka choruje na nerki. Tekst okraszono zdjęciem małej z ojcem. Ale nie o jego domniemany alkoholizm mi tu chodzi…
Zauważyliście, że nasi prawdziwi gwiazdorzy nic nie mówią o swoim życiu prywatnym? Nie ma u nas prawdziwych skandali obyczajowych (a to przecież rockandrollowcy, więc wręcz ‚wypadałoby’), rozwodów, płomiennych romansów. Czy ktoś widział żonę Grabaża? Ktoś wie, jak wyglądają dzieci Kazika?Inna refleksja naszła mnie, gdy czytałam wywiad z Muńkiem Staszczykiem. „Owszem, miło mu, że na jego koncerty przychodzą i 30paro i nastolatki. Ale szkoda, że młodzi nie znajdują głosu swojego pokolenia wśród równych sobie wiekiem.” Widzicie ten paradoks? Młodzi, w buncie przeciw ‚starym’, słuchają zespołów i śpiewają hymny tamtego pokolenia!
Janusz Panasewicz (Lady Pank) – ur. 1956 (jak moja mama, skończył pół wieku); żona Bogusia, syn Wojtek
Grzegorz Markowski – ur. 1953; żona Krystyna, córki przedstawiać nie trzeba 🙂
And the winner is:
Krzysztof Cugowski – ur. 1950; żonaty, 3 dzieci (BTW, spójrzcie tu:
http://www.senat.gov.pl/k6/senat/senator/cugowski.htm )…
„a najdłużej śpiewa ten, co ma z tyłu sceny tlen”… (Piżama Porno, ‚Marchef w butonierce’)
P.S. Jako ciekawostkę wrzucam ‚oficjalne dane osobowe’ Skiby ze strony Big Cyca:
Chwalcie łaki umajoone (apsik)
Góry, dooliny zielone (kich!)
Chwaalcie cieniste gaiki (psipsik!)
Na zielonej Ukrainie (apsik psik!)
Przy kochaanej mej dziewczynie (z inhalatorem i kroplami do oczu)
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała (od pyłków)
Dzięcielinie pale mówimy: NIE!
– Jaki bar! Pełen oldskul.
– Moim zdaniem on nie jest oldskulowy, tylko po prostu STARY.